Amy
- A ty gdzie spodnie zgubiłaś? - zapytała Blacky, kiedy weszłam do mieszkania. Dopiero ogarnęłam, że wybiegłam od chłopaków tak, jak kładłam się spać, czyli w majtkach i przydużej koszulce pożyczonej od Nialla. Na szczęście Londyn to miasto pełne dziwaków, więc nie nikim nie zrobiło to większego wrażenia...
- A nieważne, idę się przebrać. - powiedziałam i popędziłam do pokoju. Ściągnęłam prowizoryczną pidżamę i założyłam dżinsy oraz czerwoną koszulkę zapinaną na guziki. Zaczynałam czesać włosy, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Chwilę później usłyszałam zdziwiony głos Bee, mówiący "Zayn Malik?!" Najpierw się trochę przestraszyłam, ale później postanowiłam wziąć się w garść i do niego wyjść. Ja wiem, to był tylko pocałunek, którego na dodatek pewna część mnie chciała, ale chyba nie byłam na to gotowa. I spanikowałam..
- Zayn, co chcesz? - spytałam.
- Amy, ja przepraszam... - zaczął.
- Blacky, mogłabym z nim pogadać w cztery oczy? - zwróciłam się do przyjaciółki, która się na niego gapiła, a raczej pożerała wzrokiem. Nie ma co się dziwić, jest fanką 1D, z resztą tak samo jak ja, a to raczej rzadko spotykane, żeby twój idol po prostu przychodził do twojego mieszkania.. No, ale nieważne.
- Dobra, już idę... - powiedziała niechętnie i poszła do pokoju.
- Zayn, po co tu przyjechałeś? I w ogóle to wejdź, nie bedziemy na klatce schodowej rozmawiać. - powiedziałam i poszliśmy do salonu.
- Przyjechałem, żeby cię przeprosić, nie powinienem cię pocałować. Po prostu spieprzyłem relację miedzy nami. I właśnie po to tu jestem. Zacznijmy od nowa. Jestem Zayn. - powiedział i podał mi rękę.
- Amy. - odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. - Wiesz, cieszę się, że tu przyjechałeś. - uśmiechnęłam się do niego.
- Cieszę się, że wszystko między nami okej. - po tych słowach się do mnie uśmiechnął. Znowu ten uśmiech... - Może dzisiaj znowu do nas wpadniesz? Niall się trochę zdziwił, że tak zniknęłaś.
- Pewnie. Mogę wziąć ze sobą Blacky? - zapytałam.
- Jasne. To.. jedziemy?
- A może daj nam z godzinę i spotkamy się u was, okej? - zapytałam.
- No okej. To do zobaczenia. - tu chciał mnie przytulić, a ja w tym samym momencie wyciągnęłam rękę.
- Może po prostu przybij mi pionę. - zaproponowałam. Tak też zrobiliśmy i Zayn wyszedł.
- Blacky, chodź tu, wiem, że i tak podsłuchiwałaś. - krzyknęłam do przyjaciółki.
- Aaaaaa, jestem umówiona z One Direction, ale czaaaad! - wykrzyknęła biegnąc wprost na mnie.
- Nieeee, tylko nie skacz! - krzyknęłam błagalnie, co oczywiście zignorowała i razem runęłyśmy na podłogę.
- Amy, co powinnam założyć? - spytała i poleciała do pokoju. Czasami na prawdę nie umiem jej ogarnąć, ona zdążyła pobiec do pokoju i wrócić z dwoma zestawami ciuchów, kiedy ja nawet nie zdążyłam wstać z podłogi...
- A nieważne, idę się przebrać. - powiedziałam i popędziłam do pokoju. Ściągnęłam prowizoryczną pidżamę i założyłam dżinsy oraz czerwoną koszulkę zapinaną na guziki. Zaczynałam czesać włosy, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Chwilę później usłyszałam zdziwiony głos Bee, mówiący "Zayn Malik?!" Najpierw się trochę przestraszyłam, ale później postanowiłam wziąć się w garść i do niego wyjść. Ja wiem, to był tylko pocałunek, którego na dodatek pewna część mnie chciała, ale chyba nie byłam na to gotowa. I spanikowałam..
- Zayn, co chcesz? - spytałam.
- Amy, ja przepraszam... - zaczął.
- Blacky, mogłabym z nim pogadać w cztery oczy? - zwróciłam się do przyjaciółki, która się na niego gapiła, a raczej pożerała wzrokiem. Nie ma co się dziwić, jest fanką 1D, z resztą tak samo jak ja, a to raczej rzadko spotykane, żeby twój idol po prostu przychodził do twojego mieszkania.. No, ale nieważne.
- Dobra, już idę... - powiedziała niechętnie i poszła do pokoju.
- Zayn, po co tu przyjechałeś? I w ogóle to wejdź, nie bedziemy na klatce schodowej rozmawiać. - powiedziałam i poszliśmy do salonu.
- Przyjechałem, żeby cię przeprosić, nie powinienem cię pocałować. Po prostu spieprzyłem relację miedzy nami. I właśnie po to tu jestem. Zacznijmy od nowa. Jestem Zayn. - powiedział i podał mi rękę.
- Amy. - odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. - Wiesz, cieszę się, że tu przyjechałeś. - uśmiechnęłam się do niego.
- Cieszę się, że wszystko między nami okej. - po tych słowach się do mnie uśmiechnął. Znowu ten uśmiech... - Może dzisiaj znowu do nas wpadniesz? Niall się trochę zdziwił, że tak zniknęłaś.
- Pewnie. Mogę wziąć ze sobą Blacky? - zapytałam.
- Jasne. To.. jedziemy?
- A może daj nam z godzinę i spotkamy się u was, okej? - zapytałam.
- No okej. To do zobaczenia. - tu chciał mnie przytulić, a ja w tym samym momencie wyciągnęłam rękę.
- Może po prostu przybij mi pionę. - zaproponowałam. Tak też zrobiliśmy i Zayn wyszedł.
- Blacky, chodź tu, wiem, że i tak podsłuchiwałaś. - krzyknęłam do przyjaciółki.
- Aaaaaa, jestem umówiona z One Direction, ale czaaaad! - wykrzyknęła biegnąc wprost na mnie.
- Nieeee, tylko nie skacz! - krzyknęłam błagalnie, co oczywiście zignorowała i razem runęłyśmy na podłogę.
- Amy, co powinnam założyć? - spytała i poleciała do pokoju. Czasami na prawdę nie umiem jej ogarnąć, ona zdążyła pobiec do pokoju i wrócić z dwoma zestawami ciuchów, kiedy ja nawet nie zdążyłam wstać z podłogi...
- Patrz, ta sukienka może być? Czy lepiej założyć te spodnie i tą bluzkę? O, albo wiem, założę shorty! - powiedziała i znów pobiegła do pokoju. - Patrz Amy, tak okej? - zapytała, pokazując na siebie.
- Ogólnie ładnie, ale nie sądzisz, że trochę głupio iść do One Direction w koszulce One Direction? Ja wiem, jesteśmy directioners, ale no..
- Noo, masz rację. To czekaj chwilę, idę się przebrać. - powiedziała i znów popędziła do pokoju. - A teraz?
- Teraz jest pięknie. - powiedziałam. Ubrała się w białą koszulkę z jakimś napisem, a konkretniej "QUEEN BEE", jeansowe shorty z wysokim stanem i rajstopy z imitacją kolanówek.
- Chodź, ciebie też przebierzemy.
- Nie, nie chce mi się. Przecież tak jest okej...
- No już, bez gadania! Ma być więcej niż okej! - skrzyczała mnie i pociągnęła do pokoju. - Bierzesz to, to i to. - podała mi skórzane shorty, wiśniową koszulkę z napisem "ROCK ME" i rajstopy.
- No i co? - zapytałam, po przebraniu się.
- Jest bosko! - zaekscytowała się Bee.
- Ale moje uda... - zaczęłam na siebie narzekać.
- Daj spokój, ładne masz uda! Skończysz kiedyś na nie narzekać?
- Nigdy. - zaśmiałam się.
- Dobra, jeszcze buty i się zbieramy... Jedziemy się spotkać z One Direction! - ekscytowała się. - Dawaj Amy, no przybij mi żółwika! Chyba nie powiesz mi, że się nie cieszysz?
- A kto powiedział, że się nie cieszę? Cieszę się tylko myślę jakie buty wziąć. I tym razem ja wybieram!
- Ale no..
- Ty wybierałaś ciuchy, ja wybieram buty. I koniec gadania! - przerwałam jej.
- No i to jest Amy którą znam! A nie taka cichutka i niemrawa...
- Dobra, cicho już. Właśnie wymyśliłam jakie buty biorę! Martensy!
- Ja chciałam Martensy... - powiedziała zawiedziona.
- Wiem ciołku, wpadłam na to. Ty weźmiesz te wiśniowe, a ja czarne.
- Ogólnie ładnie, ale nie sądzisz, że trochę głupio iść do One Direction w koszulce One Direction? Ja wiem, jesteśmy directioners, ale no..
- Noo, masz rację. To czekaj chwilę, idę się przebrać. - powiedziała i znów popędziła do pokoju. - A teraz?
- Teraz jest pięknie. - powiedziałam. Ubrała się w białą koszulkę z jakimś napisem, a konkretniej "QUEEN BEE", jeansowe shorty z wysokim stanem i rajstopy z imitacją kolanówek.
- Chodź, ciebie też przebierzemy.
- Nie, nie chce mi się. Przecież tak jest okej...
- No już, bez gadania! Ma być więcej niż okej! - skrzyczała mnie i pociągnęła do pokoju. - Bierzesz to, to i to. - podała mi skórzane shorty, wiśniową koszulkę z napisem "ROCK ME" i rajstopy.
- No i co? - zapytałam, po przebraniu się.
- Jest bosko! - zaekscytowała się Bee.
- Ale moje uda... - zaczęłam na siebie narzekać.
- Daj spokój, ładne masz uda! Skończysz kiedyś na nie narzekać?
- Nigdy. - zaśmiałam się.
- Dobra, jeszcze buty i się zbieramy... Jedziemy się spotkać z One Direction! - ekscytowała się. - Dawaj Amy, no przybij mi żółwika! Chyba nie powiesz mi, że się nie cieszysz?
- A kto powiedział, że się nie cieszę? Cieszę się tylko myślę jakie buty wziąć. I tym razem ja wybieram!
- Ale no..
- Ty wybierałaś ciuchy, ja wybieram buty. I koniec gadania! - przerwałam jej.
- No i to jest Amy którą znam! A nie taka cichutka i niemrawa...
- Dobra, cicho już. Właśnie wymyśliłam jakie buty biorę! Martensy!
- Ja chciałam Martensy... - powiedziała zawiedziona.
- Wiem ciołku, wpadłam na to. Ty weźmiesz te wiśniowe, a ja czarne.
- Chwila chwila... Jakie wiśniowe?
- Bee, jesteś czasami na prawdę nieogarnięta... Nie zauważyłaś nowiutkich Martensów w szafie?
- Ej, tylko mnie nieogarniętą nie nazywaj, to nie ja jak idiotka wczoraj przez cały dzień łaziłam wokół telefonu.. Po prostu przeoczyłam tę jedną parę butów. To tyle...
- Po pierwsze, nie idiotka! A po drugie!... Po drugie.. No ten... No ubieraj te Martensy, bo się jeszcze spóźnimy! Albo idę bez ciebie!
- Chyba śnisz!
- Ej, gdzie jest moja czarna kurtka? - spytałam, nie mogąc odnaleźć mojej ulubionej kurtki.
- No i kto tu jest nieogarnięty, co? - odgryzła się Blacky. - A tak ogólnie, to wczoraj szłaś w niej do chłopaków, a dzisiaj wróciłaś nago.
- Wcale nie wróciłam nago!
- O faktycznie nie, w koszulce i majtkach.. Ah, i trampkach.
- No widzisz... Taka sytuacja.. Ale tak ogólnie to masz chyba rację z tą kurtką. I nie mów, że zawsze masz rację, po prostu chodźmy już... I wiesz co? Pierdzielę i nie biorę żadnej kurtki, będę harcorem!
- Ale jest 4 grudnia..
- Przecież wiesz, że ja inaczej reaguje na zimno.. - powiedziałam i się zaśmiałyśmy. Na prawdę jestem jakaś inna- mam zawsze lodowate stopy i dłonie, ale ogólnie rzadko jest mi zimno..
Wyszłyśmy z mieszkania i po kilku minutach złapałyśmy taksówkę. O dziwo w mieście nie było dużego ruchu, więc szybko dotarłyśmy do domu chłopaków.
- Siemka Bob. - przywitałam, poznanego wczoraj ochroniarza. Bee spojrzała pytająco, a ja odpowiedziałam jej miną wyrażającą 'nevermind'. Zapukałyśmy do drzwi, a po chwili otworzył nam Louis.
- O, hej Amy i..
- Jestem Blacky. - przedstawiła się Bee i sekundę później już go ściskała. Lou trochę się zdziwił, za to ja zdziwiłabym się, gdyby było inaczej..
- Cześć Louis. - powiedziałam, kiedy go wreszcie puściła i też go przytuliłam. Tak samo było z pozostałymi chłopakami, aż przyszła kolej na Zayna. Nie wiem dlaczego, ale jakoś bałam się go dotknąć.. Więc znowu tylko przybiliśmy pionę.
- Możesz mnie już puścić... - usłyszałam głos Harry'ego, którego właśnie obejmowała moja przyjaciółka.
- Właśnie, że nie mogę. - odpowiedziała, i dalej go przytulała. Wiedziałam, że tak będzie-Harry to jej ulubieniec.
- Bee, puść go. Nie musisz mi wszędzie wstydu przynosić... - powiedziałam do przyjaciółki, kręcąc głową.
- No co, właśnie spełnia się moje marzenie!
- Twoim marzeniem było mnie przytulić? - zapytał ją Hazza.
- No, moim marzeniem było w ogóle was spotkać, a to taki bonus... - odpowiedziała mu.
- Ej, czy ty ją nazwałaś 'bee'? - zapytał Liam.
- No, tak.. - odpowiedziałam.
- Ale dlaczego akurat 'bee'?
- To teraz usiądźcie wygodnie i słuchajcie uważnie kochane dziatki, gdyż czeka was historia o mojej przeszłości... - zaczęłam, tonem staruszka. - Dobra, a tak na serio, to po prostu słuchajcie i jakbyście mogli, to postarajcie się mi nie przerywać. Nienawidzę, kiedy ktoś to robi. - powiedziałam już normalnie i spojrzałam na Blacky. Cała zadowolona siedziała sobie koło Hazzy. - Jak już wiecie z Mullingar przeprowadziłam się do Szkocji, a dokładniej do Edynburga. Tam poszłam do gimnazjum, gdzie poznałam wyżej wspomnianą Blacky. Zaprzyjaźniłyśmy się i postanowiłyśmy iść do tego samego liceum. Tam moja szalona przyjaciółka namówiła mnie, żebyśmy zapisały się do cheerleaderek. Oczywiście się zgodziłam. Jak się okazało, maskotką szkoły była pszczoła. Później wszystko tak się jakoś ułożyło, że Blacky została kapitanem, tak zwaną "królową pszczół". I właśnie dlatego Bee.
Wyszłyśmy z mieszkania i po kilku minutach złapałyśmy taksówkę. O dziwo w mieście nie było dużego ruchu, więc szybko dotarłyśmy do domu chłopaków.
- Siemka Bob. - przywitałam, poznanego wczoraj ochroniarza. Bee spojrzała pytająco, a ja odpowiedziałam jej miną wyrażającą 'nevermind'. Zapukałyśmy do drzwi, a po chwili otworzył nam Louis.
- O, hej Amy i..
- Jestem Blacky. - przedstawiła się Bee i sekundę później już go ściskała. Lou trochę się zdziwił, za to ja zdziwiłabym się, gdyby było inaczej..
- Cześć Louis. - powiedziałam, kiedy go wreszcie puściła i też go przytuliłam. Tak samo było z pozostałymi chłopakami, aż przyszła kolej na Zayna. Nie wiem dlaczego, ale jakoś bałam się go dotknąć.. Więc znowu tylko przybiliśmy pionę.
- Możesz mnie już puścić... - usłyszałam głos Harry'ego, którego właśnie obejmowała moja przyjaciółka.
- Właśnie, że nie mogę. - odpowiedziała, i dalej go przytulała. Wiedziałam, że tak będzie-Harry to jej ulubieniec.
- Bee, puść go. Nie musisz mi wszędzie wstydu przynosić... - powiedziałam do przyjaciółki, kręcąc głową.
- No co, właśnie spełnia się moje marzenie!
- Twoim marzeniem było mnie przytulić? - zapytał ją Hazza.
- No, moim marzeniem było w ogóle was spotkać, a to taki bonus... - odpowiedziała mu.
- Ej, czy ty ją nazwałaś 'bee'? - zapytał Liam.
- No, tak.. - odpowiedziałam.
- Ale dlaczego akurat 'bee'?
- To teraz usiądźcie wygodnie i słuchajcie uważnie kochane dziatki, gdyż czeka was historia o mojej przeszłości... - zaczęłam, tonem staruszka. - Dobra, a tak na serio, to po prostu słuchajcie i jakbyście mogli, to postarajcie się mi nie przerywać. Nienawidzę, kiedy ktoś to robi. - powiedziałam już normalnie i spojrzałam na Blacky. Cała zadowolona siedziała sobie koło Hazzy. - Jak już wiecie z Mullingar przeprowadziłam się do Szkocji, a dokładniej do Edynburga. Tam poszłam do gimnazjum, gdzie poznałam wyżej wspomnianą Blacky. Zaprzyjaźniłyśmy się i postanowiłyśmy iść do tego samego liceum. Tam moja szalona przyjaciółka namówiła mnie, żebyśmy zapisały się do cheerleaderek. Oczywiście się zgodziłam. Jak się okazało, maskotką szkoły była pszczoła. Później wszystko tak się jakoś ułożyło, że Blacky została kapitanem, tak zwaną "królową pszczół". I właśnie dlatego Bee.
- Pasjonujące. Zamawiamy pizzę? - podsumował Niall. Wszyscy się zgodzili.
- Oh, widzę, że moja historia was zainteresowała.. - powiedziałam sarkastycznie, ale nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi, bo wszyscy stali nad Niallem i ustalali jaką pizzę i sosy zamawiamy. Strasznie zachciało mi się pić, ale stwierdzając, że żaden z "gospodarzy" pewnie znów by mnie nie usłyszał/nie zwrócił na mnie uwagi postanowiłam sama się ruszyć i nalać sobie wody. Tak. Ja i woda. Raczej za nią nie przepadam, ale że nic innego tu nie znalazłam to musiała być woda.
- Ludzie, ile można wybierać pizzę? - powiedziałam donośnie, stając przy gromadce.
- Coś mówiłaś? - zapytał się Liam, gwałtownie się odwracając i w tym samym momencie wylewając na mnie całą szklankę wody, jaką trzymałam w ręce.
- Cholera. - skomentowałam.
- O kurde, przepraszam, serio, przykro mi, mogę ci coś pożyczyć jak chcesz... - zaczął przepraszać, co szczerze mówiąc było słodkie.
- Dobra, daj spokój, to tylko woda.
- Gdzie tam, jaka woda? Raczej zamówimy sobie do tego colę. - powiedział Niall, który nawet nie zauważył co się stało. - Ougch, taka woda...
- Brawo Sherlocku. - odpowiedziałam.
- Dobra, powiedzieli, że zamówienie powinno być pod naszym domem za niecałe 30 minut. - odezwał się Louis, który właśnie skończył rozmowę z pizzerią (jakkolwiek to brzmi..).
- Ej dobra, to co robimy? Bo zanim przywiozą tą pizzę minie pół godziny, a jest 14 z groszem, to w telewizji pewnie nie ma żadnych ciekawych filmów, może po prostu pogadajmy albo włączmy coś w internecie. O albo wiem! Możemy... - mówiła szybko Bee, ale się wyłączyłam. Ona jest taka od zawsze, a przynajmniej od kiedy ją poznałam-zawsze dużo i szybko gada, często ma tysiąc pomysłów na sekundę i ogólnie, prościej rzecz ujmując, powiedzmy, że jest szalona. Ale ogólnie ta dziewczyna skrywa też w sobie drugą osóbkę (i nie, nie chodzi mi o to, że jest w ciąży). Ogólnie jest wrażliwa i łatwo ją zranić. Chyba dlatego jesteśmy BFF. Ja na zewnątrz jestem chyba bardziej czuła, potrafię zakochać się na zabój, a potem przez to cierpieć. Ale potrafię też być szalona, to własnie moje drugie ja. A z kolei Blacky na zewnątrz jest szalona, a w środku czuła i delikatna. Tak, właśnie dlatego-dopełniamy się wzajemnie.
- Hej, Amy, halo! A ty co myślisz? - wyrwał mnie z zamyśleń głos Nialla i fakt, że potrząsał moją ręką.
- Ja? No ja, to ogólnie myślę, że fajnie byłoby mieszkać w Ameryce, ale za bardzo kocham Anglię, żeby tam na stałe wyjechać. Ale dlaczego? - powiedziałam pierwsze co mi przyszło na myśl, nie wiedząc o co właściwie mnie zapytano. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać.
- Hahaha, dziewczyno, o czym ty myślisz? - zapytał Harry, "przypadkowo" przenosząc wzrok ze mnie na biust Blacky.
- A o czym ty myślisz Loczku? Nie ładnie tak po prostu gapić się na czyjeś cycki! - odpowiedziałam mu, a ten się zarumienił i zaczął tłumaczyć:
- Co, ja nie... Ja tylko czytałem napis na koszulce. "QUEEN BEE", hehe, zabawne, zupełnie jak wtedy, kiedy byłaś kapitanem cheerleaderek.
- Dostałam tą koszulkę od dziewczyn z zespołu na koniec szkoły. - wyjaśniła Bee.
- Przysięgam, tylko czytałem. - zarzekał się Styles. Hahaha, uwielbiam wprawiać ludzi w zakłopotanie, myślę, że to takie moje małe hobby.
- Jasne, jasne. - dodałam, złowieszczo się do niego uśmiechając.
- Ej, wiem, mam super genialny pomysł! - krzyknęła nagle Blacky. - Obejrzyjmy One Direction funny moments 2010!
- Czasy X-factora!
- Wspomnienia! - zaekscytowali się chłopcy.
- Dobra, gdzie tu jest jakiś laptop czy coś? - zapytała po chwili.
- U mnie w pokoju. - odpowiedział Harry. Minęła chwila zanim zakumał: - Aaa, to mam go przynieść, tak?
- I po raz kolejny tego dnia, brawo Sherlocku! - odpowiedziałam. Loczek zniknął, wracając po chwili z laptopem pod pachą. Blacky wyszukała na youtube to czego szukała i zaczęliśmy oglądać.
http://www.youtube.com/watch?v=2hLa6nSFBGc
Ich miny były w tym momencie bezcenne, co chwila śmiali się z siebie, komentowali ich wyczyny, itp.
http://www.youtube.com/watch?v=2hLa6nSFBGc
Ich miny były w tym momencie bezcenne, co chwila śmiali się z siebie, komentowali ich wyczyny, itp.
No proszę, jak dzień z porannej-porażki może się przemieniać w popołudniową-radość. Właśnie to czuję, kiedy z nimi jestem. I dokładnie to samo czułam, kiedy cztery lata temu spędzałam dni na śmianiu się z Niallem. Po prostu szczęście w czystej postaci!
************
No i co sądzicie o tym rozdziale? Błagam, komentujcie ktoś! ;)
P.S. Dziękuję Ci Skittles and The Cookie, moja kochana #1 czytelniczko!
Ubóstwiam ten rozdział ;* Z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń